Dzieła Sztuki

[Tom]

Dla Poszukiwaczy skarbów w Pile i okolicy!!!

Jest Lista zaginionych dzieł sztuki i nie odnalezione do dzisiaj (Obrazy), które znajdowaly się w "Regierungspräsident"
przypuszczam, że to było w dzisiejszym Prezydium można znaleźć na stronie:

http://www.bildindex.de
w "schnellsuche" wpisać poprawnie "schneidemühl"

Skoro wiele rzeczy poniemieckich wyrzucano z budynków, może ktoś widział obraz u kogoś.
Wykaz malarzy i co przedstawiają one znajdzie na w/w stronie.
Albo po prostu spłonęły.

Tom

[BOGDAN]

Jakby nie było, minęło już 60 lat. Co się ewentualnie uratowało od zniszczenia, "opieki" Rosjan i innych "znawców" zostało w większości rozkradzione. Mniej więcej od 20 lat panuje moda na starocie. Podejrzewam, że w Pile naprawdę niewiele można dzisiaj znaleźć. Najlepiej zwócić się w tej sprawie do "spadkobiercy" tych "opiekunów", czyli do prezydenta Putina.
Pozdrawiam

[mih]

Też mi się wydaje, że Pilanie raczej nie mają zbyt wiele szczególnie cennych pamiątek po Schneidemuhl. Niemcy raczej nie zdążyli wywieźć z twierdzy swoich skarbów. A czerwonoarmisci wiadomo... pierwsze większe miasto faszystów na ich drodze. Wszystko trofiejne, a co gorsza po niemieckich burżujach. Szkoda, że nie mieli wyspecjalizowanych łowców skarbów takich jak Niemcy - ciągneli więc ze sobą rowery i krowy zamiast obrazów. Ale chyba w tym tkwi też urok tego miasta - trzeba zdrowo poszukać, żeby znaleźć, a czasami i wyobrazić sobie, żeby coś znów ujrzeć. Nic na tacy ;)

[BOGDAN]

Z całym szacunkiem dla pierwszych mieszkańców Piły, ale pierwsi pojawili się nie osadnicy tylko różnego rodzaju szabrownicy i pospolite "menty" łase na każde "badziejstwo". Poza tym, do tak zrujnowanego miasta niezbyt "ciągnęła" inteligencja. Trudno posądzać chłopa zza Buga, aby odczuwał potrzebę obcowania ze sztuką. Dla niego ważniejsza była chociażby paczka gwoździ niźli obraz.
Pozdrawiam

[Mistrz]

Z całym szacunkiem dla pierwszych mieszkańców Piły, ale pierwsi pojawili się nie osadnicy tylko różnego rodzaju szabrownicy i pospolite "menty" łase na każde "badziejstwo".

Zgadza się. Mój pradziadek przybył do Piły 10 dni po wyzwoleniu, początkowo byli jednymi z dwóch rodzin w okolicy, której mieszkali. Opowiadał, że "bez spluwy nie dało się żyć", a szabrownicy, którzy przejeżdżali nawet paręset kilometrów, byli nieraz bardzo agresywni.