Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Fakty, wydarzenia i ciekawostki z życia powojennej Piły w nawiązaniu do historii.
taki_jeden
Posty: 11
Rejestracja: 11 lis 2007, 13:56
Lokalizacja: Piła

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: taki_jeden »

To ja się może, jako absolwent Ekonoma, wypowiem. :) Szkoła ruszyła 15 września 1946 r. jako "Państwowe Koedukacyjne Liceum Handlowe". Pierwsze zajęcia odbywały się w budynku nie istniejącego już dziś internatu. Budynek szkoły był wypalony. Okolicznościowe wydawnictwo z okazji 50-lecia szkoły (1996) podaje, że odgruzowywanie terenu przyszkolnego i odbudowa szkolnego budynku odbywały się w latach 1947 - 1950.
Jerzyk
PRZYJACIEL
Posty: 499
Rejestracja: 08 gru 2006, 22:20
Lokalizacja: mazowsze

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Jerzyk »

A ja nieco wyprzedzająco mam do Ciebie dwa pytania???
- Czy prawdą jest, że przez jakiś czas ta szkoła podlegała Centrali Państwowych Zakładów "Gminnych Spółdzielni"? A nie Ministerstwu Szkolnictwa???
- A w sali gimnastycznej tej szkoły w latach bodajże 1945- 48? A może i nieco dłużej mieściło się kino "Zorza" !!! Nieformalnie pierwsze kino miasta Piły. Bo pierwsze kino w Pile było w innym miejscu o czym ktoś pisał już bodajże w innym wątku.
taki_jeden
Posty: 11
Rejestracja: 11 lis 2007, 13:56
Lokalizacja: Piła

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: taki_jeden »

Znowu posłużę się cytatami z książki wydanej z okazji jubileuszu 50-lecia Ekonoma: "Szkoła powstała z inicjatywy Kuratorium Okręgu Szkolnego w Poznaniu i rozpoczęła działalność 15 września 1946 roku pod nazwą Państwowe Koedukacyjne Liceum Handlowe. (…) Zasadniczy rozwój szkoły następuje jednak dopiero po roku 1953, kiedy szkołę przejmuje Centrala Rolnicza Spółdzielni "Samopomoc Chłopska"."

Pod zarządem Samopomocy Chłopskiej Ekonom był długo. W książce nie znalazłem dokładnej daty końca tego zwierzchnictwa, ale znajdował się pod nim jeszcze w 1989: "Uwzględniając negatywną ocenę sylwetki i działalności Bolesława Bieruta (był patronem szkoły od 1976 r. - przyp. mój) w świetle najnowszej historii Polski, Rada Pedagogiczna w dniu 6 czerwca 1989 roku postanowiła wycofać imię B. Bieruta z nazwy szkoły i z odpowiednim wnioskiem zwróciła się do Zarządu Szkolenia Zawodowego CZS "Samopomoc Chłopska"."

A co do kina - w książce nie ma o nim mowy, ale o tym, że w dzisiejszej sali gimnastycznej faktycznie było kino, opowiadała mi babcia. Niestety, nie wiem w jakich latach.
Jerzyk
PRZYJACIEL
Posty: 499
Rejestracja: 08 gru 2006, 22:20
Lokalizacja: mazowsze

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Jerzyk »

Kino było na pewno!!! Oglądałem w nim jeden z pierwszych w swoim życiu filmów!!! Był to amerykański film (choć według tego co dziś niektórzy "bajają" i co się słyszy było to nie możliwe!!!
Bo wolne kino amerykańskie - według niektórych - weszło na nasze-polskie- ekrany po roku 1989-tym!!!
No ale wracajmy, był to film amerykański opowiadający - niestety tytułu już dawno nie pamiętam- jak amerykańska matka posłała na wojnę pięciu synów i wszyscy co do jednego zginęli.
Pamiętam, że nie tylko ja ryczałem na nim jak bóbr. Kierownikiem tego kina - o ile się nie mylę był ten sam pan, który potem rządził "Iskrą" - kinem przeniesionym na ul. Kilińskiego - naprzeciw kościoła świętej Rodziny. Ale wtedy to już ono nie było chyba jedynym kinem w Pile!!!???
Jerzyk
PRZYJACIEL
Posty: 499
Rejestracja: 08 gru 2006, 22:20
Lokalizacja: mazowsze

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Jerzyk »

Jakby na zamówienie - jeden z kolegów, który przez głupi przypadek przemieszkał w Pile jakiś czas (na terenie BiB - kto dziś wie co to było takiego i gdzie były, podpowiem te koszary?) a za karę nie wychodził "na miasto" podrzucił mi taki - patrz poniżej - tekst:
Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy spędzaliśmy dzieciństwo na obrzeżach małego miasteczka - właściwie na wsi. Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny. Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominany z nostalgią nasze szalone lata 80.:
Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych w naszej okolicy budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy).
Nie chodziliśmy do przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.
Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy.
Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, herbata ze spirytusem i pierzyna. Dzięki temu nigdy nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci spirytusem.

Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się że zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem.
Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo - jak zwykle.
Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w podstawówce. Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie muszą do niej wracać.
Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął. Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji aby się tej sztuki nauczyć.
Zimą ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy się trochę baliśmy. Dorośli nie wiedzieli do czego służą kaski i ochraniacze.
Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.
Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a policja zajmowała się sprawami dorosłych.
Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka.
W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać.
Pies łaził z nami - bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi.
Raz uwiązaliśmy psa na „sznurku od presy” i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze.
Mogliśmy dotykać innych zwierząt. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.
Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie osikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył, po tej czynności, rąk.

Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić dzień dobry i nosić za nią zakupy.
Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to dzień dobry wymusić.
Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka.
Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo.
Do szkoły chodziliśmy półtorej kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów.
Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.
Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również.
Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz.
Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść.
Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.
Żuliśmy wszyscy jedną gumę, na zmianę, przez tydzień. Nikt się nie brzydził.
Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi. Nikt nie umarł.
Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd.
Musieliśmy całować w policzek starą ciotkę na powitanie - bez beczenia i wycierania ust rękawem.
Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem.
Nikt nas nie chronił przed złym światem. Idąc się bawić, musieliśmy sobie dawać radę sami.
Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością. Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy. Rodzice chętnie przyjmowali pomoc przypadkowych wychowawców.
 
Wszyscy przeżyliśmy, nikt  nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami. Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani.
My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas dobrze wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu.
A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
Wiecej: http://www.eioba.pl/a134371/my_dzieci_t ... z1EEMlnlBs

I mimo, że rzecz dotyczy - jak autor zaznacza w tekście lat 80-tych, czyli te głupie trzydzieści lat pózniej niż moje pierwsze lata w Pile... Ale ile tu jest podobieństw, co ja piszę nie podobieństw a "kalki".
Przyjemnego czytania. Ja czytając ten tekst zaśmiewałem się w głos, Aż wzbudzało to zainteresowanie żony!!
PS. A o pierwszych tygodniach, miesiącach i latach w Pile i w zgodzie z tematem niebawem, może jeszcze dziś!!! Jerzyk.
Awatar użytkownika
hrabia
PRZYJACIEL
Posty: 132
Rejestracja: 25 paź 2007, 01:29
Lokalizacja: Schneidemühl, Pila, Kröcherstraße - Königsblicker Straße - Brauerstraße Poland

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: hrabia »

Witaj serdecznie i cieplutko Kresko:), tak naprawdę, że przestałem pisać o naszym spędzaniu wolnego czasu w powojennej Pile nie było to, że miałem leciutki zgrzyt z Jerzykiem lecz inny był powód mojej nieobecności na forum, choć też się do tego przyczynił. Muszę przyznać że Jerzyk jest taką osobą która lubi konflikty, sądzę tak dlatego, że już je miał z paroma osobami z tego forum. Ma tą wadę, że ludzi traktuje inaczej, tak jak traktowały ich organa PRL-owskie, jesteśmy rozsądnymi ludźmi i myślącymi więc każdy domyśla się jakie. Faktem jest to też, że chce się z nami, ze mną podzielić swoimi przeżyciami - chwała mu za to ponieważ wiedzę posiada. Ale też próbuje pisać historię inną niż była, przekręcając fakty i wypowiedzi innych a czasami i własne, no cóż to już jego problem z którym musi sobie poradzić. Ja pisząc tu starałem się zawsze pisać obrazowo, tak żeby do każdego dotrzeć i żeby każdy z czytających poczuł się jednym z nas, uczestnikiem tamtych czasów oraz wydarzeń i dlatego może tak spostrzegacie, że wprowadzam domową atmosferę przy czytaniu tego o czym piszę. Bardzo z tego jestem rad a cieszę się tak :jupi: :jupi: :jupi: :D
Po tym zgrzycie z Jerzykiem odechciało mi się pisania w tym temacie ale sądzę, że przyjdzie taki dzień, kiedy zdejmę blokadę i będzie ponownie normalnie.
Pozdrowionka i buziaki Kresko, łomatko aż się zarumieniłem :oops: :oops: :oops: :lol:, oczko poszło pstryk :wink:
Awatar użytkownika
Aragorn
MODERATOR
Posty: 1358
Rejestracja: 14 kwie 2005, 17:22
Lokalizacja: Piła- Ringstraße

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Aragorn »

Temat już trochę zakurzony :) Często w tamtych latach wspólnie spędzano czas w gronie nie tylko rodzinnym ale i sąsiedzkim, czy to podczas wspólnych spacerów, czy też innych zdarzeń. To był po prostu inny czas, nikt nie gonił za pieniądzem jak dziś :) i nie było wszechobecnych telewizorów gdzie leciały jak dziś denne seriale :) Potraktujcie tę fotografię z lat 50- tych jako foto zagadkę, gdzie ona została wykonana, dziś te miejsce różni się od tego zachowanego na tej fotografii i to bardzo.

Obrazek

Miłego zgadywania:)
Awatar użytkownika
lubianka
Posty: 226
Rejestracja: 04 lut 2011, 19:20

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: lubianka »

Coś mi mówi, że to ul. Motylewska. Zgadłem?
Awatar użytkownika
Aragorn
MODERATOR
Posty: 1358
Rejestracja: 14 kwie 2005, 17:22
Lokalizacja: Piła- Ringstraße

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Aragorn »

Niestety to nie Motylewska :)
Jerzyk
PRZYJACIEL
Posty: 499
Rejestracja: 08 gru 2006, 22:20
Lokalizacja: mazowsze

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Jerzyk »

Czy czasami nie jest to dojście do jeziora "piaszczyste"? Przypominam sobie, że kiedyś było takie "zaasfaltowane" dojście miedzy drogą główną a obrzeżem jeziora. Ale Aragon "nie publikuj zagadek z czasów prehistorii". Dla młodych lata 50-te to przecież głęboka prehistoria. To tak jakby ktoś i pokazywał zdjęcia z Warszawy lat 30-stych i dziwił się, że ja nie wiem gdzie to jest!? Jeśli nie zgadłem to... trudno szkoda, że nie można tego bardziej powiększyć.
Awatar użytkownika
lubianka
Posty: 226
Rejestracja: 04 lut 2011, 19:20

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: lubianka »

Aragorn ten chłopczyk w krótkich spodenkach przypomina tego na koniu z twojego avatara :)
Awatar użytkownika
Aragorn
MODERATOR
Posty: 1358
Rejestracja: 14 kwie 2005, 17:22
Lokalizacja: Piła- Ringstraße

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Aragorn »

Niestety to nie te miejsce, dodam że obecnie jest to jedna z najruchliwszych ulic Piły :)
lubianka pisze:Aragorn ten chłopczyk w krótkich spodenkach przypomina tego na koniu z twojego avatara :)
Ale to nie ja, na avatarze owszem to już ja :)
Awatar użytkownika
lubianka
Posty: 226
Rejestracja: 04 lut 2011, 19:20

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: lubianka »

Ale jak tak się bardziej przyjrzałem to stwierdziłem, że to chyba dziewczynka :D Moja druga myśl była taka, że to tak jak mówi Jerzyk, że to okolice Górnego. Wygląda to na Żeromskiego albo dalej Kotuńską Drogę. Takie sosny to tylko tam rosną.
Awatar użytkownika
Aragorn
MODERATOR
Posty: 1358
Rejestracja: 14 kwie 2005, 17:22
Lokalizacja: Piła- Ringstraße

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Aragorn »

Jerzyk pisze: Ale Aragon "nie publikuj zagadek z czasów prehistorii". Dla młodych lata 50-te to przecież głęboka prehistoria. To tak jakby ktoś i pokazywał zdjęcia z Warszawy lat 30-stych i dziwił się, że ja nie wiem gdzie to jest!? Jeśli nie zgadłem to... trudno szkoda, że nie można tego bardziej powiększyć.
Zdjęcia z takowego okresu były już zamieszczane na naszym forum, jak wiadomo były łatwe do odgadnięcia, tutaj na tej fotografii co zamieściłem brak takich szczególnych odnośników by odgadnąć te miejsce, zresztą resumując jest to chyba najmniej fotografowana dzielnica Piły że tak powiem ale ta fotografia ma charakterystyczne punkty jakimi są te ulice, wiem że są osoby co pamiętają tamten czas, cóż mało się udzielają. Co do powiększenia to fotografia jest małoobrazkowa ale u mnie wyświetla się w większym formacie. Dodam jeszcze że układ tych ulic jest jeszcze zachowany w niewielkim stopniu.
Awatar użytkownika
Aragorn
MODERATOR
Posty: 1358
Rejestracja: 14 kwie 2005, 17:22
Lokalizacja: Piła- Ringstraße

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Aragorn »

lubianka pisze:Moja druga myśl była taka, że to tak jak mówi Jerzyk, że to okolice Górnego. Wygląda to na Żeromskiego albo dalej Kotuńską Drogę. Takie sosny to tylko tam rosną.
Nie ta strona miasta, wiem że to trudna zagadka ale liczę jednak że komuś uda się odgadnąć co to za pilska ulica :)
Jerzyk
PRZYJACIEL
Posty: 499
Rejestracja: 08 gru 2006, 22:20
Lokalizacja: mazowsze

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Jerzyk »

Jak tak... To... Nie jest to czasem układ ulic z rejonu Lelewela, Rodakowskiego (ale Rodakowskiego była dopiero od końcówki lat 1970-tych - takim mądry bo mieszka tam mój kolega. A chyba nie możliwe, żeby to był rejon Lutyckiej???
Awatar użytkownika
Aragorn
MODERATOR
Posty: 1358
Rejestracja: 14 kwie 2005, 17:22
Lokalizacja: Piła- Ringstraße

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Aragorn »

Blisko już, ale to nie te ulice:)
Awatar użytkownika
Mateusz 24
Posty: 369
Rejestracja: 25 gru 2009, 20:47
Lokalizacja: Piła
Kontakt:

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Mateusz 24 »

Kossaka? :yyk:
Awatar użytkownika
Aragorn
MODERATOR
Posty: 1358
Rejestracja: 14 kwie 2005, 17:22
Lokalizacja: Piła- Ringstraße

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Aragorn »

Kossaka nie, Jerzyk blisko już jest poprawnej odpowiedzi :)
Awatar użytkownika
Mateusz 24
Posty: 369
Rejestracja: 25 gru 2009, 20:47
Lokalizacja: Piła
Kontakt:

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Mateusz 24 »

Bydgoska??
kolarzysta
Posty: 22
Rejestracja: 29 lis 2010, 11:39
Lokalizacja: Piła

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: kolarzysta »

Gierymskiego lub Dębowa :rolleyes:
Awatar użytkownika
Aragorn
MODERATOR
Posty: 1358
Rejestracja: 14 kwie 2005, 17:22
Lokalizacja: Piła- Ringstraße

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Aragorn »

Trochę trudno odgadnąć co to za ulica gdy brak jakichś szczególnych odnośników do tego miejsca, ale czy na pewno? Te miejsce do końca lat 90 niewiele się zmieniło, gdy zaczęto budować obwodnicę zniknął trójkąt lasu widoczny na zdjęciu, po drugiej stronie zniknął domek jednorodzinny, gdyby obiektyw był skierowany bardziej w prawo ten dom byłby widoczny. Jerzyk sprecyzował teren poszukiwań, odgadnął Mateusz 24, tak to ulica Bydgoska, w tle widać szosę Szczecin - Bydgoszcz.
Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
Mateusz 24
Posty: 369
Rejestracja: 25 gru 2009, 20:47
Lokalizacja: Piła
Kontakt:

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Mateusz 24 »

Na początku miałem dwa typy.. albo Wojska Polskiego.. wysokość parku.. ale przed położeniem ulicy, albo Bydgoska :-D
Awatar użytkownika
Mateusz 24
Posty: 369
Rejestracja: 25 gru 2009, 20:47
Lokalizacja: Piła
Kontakt:

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Mateusz 24 »





Oto dwa cacuszka stojące w centrum Piły :)
Dawny Pilanin
Posty: 22
Rejestracja: 07 paź 2008, 22:19

Re: Jak spędzaliśmy czas w powojennej Pile

Post autor: Dawny Pilanin »

Moi Drodzy.
Dopiero teraz przeczytałem (nie będę używać polskich znaków literowych, aby tekst mógł być odtwarzany za granica) ten temat. Wyrażam wdzięczność Kresce za podjęcie tematu i reszcie forumowiczom za udział w jego rozwijaniu. Chce również przyłączyć się do waszego grona i opowiedzieć jakie wspomnienia z młodości siedzą w mojej pamięci. Tak jak u was wspomnienia te są ciągle żywe i często towarzysza mi przed zaśnięciem.
Mój pesel zaczyna się od liczb 43, a w 1946 r. w towarowych wagonach przez dwa tygodnie jechaliśmy z północnych Kresów na "Ziemie Odzyskane". Los skierował rodziców i czworo dzieci do Piły. Pierwsze 2-3 lata w Pile nie utrwaliły się w pamięci, bo bylem za mały.
Pierwotnie zamieszkałem na nieistniejącej dawno ulicy Szkolnej, odchodzącej od Sikorskiego w bok w kierunku zaplecza kina ISKRA. Wokół było morze ruin, w których raz zagubił się mój o dwa lata starszy brat. Ktoś znalazł i przekazał milicji, a ta uznała, ze nasi starsi rodzice (ojciec - 66 lat, matka - 40 lat) nie radzą sobie w tej sytuacji. Dom Dziecka na Tucholskiej był bardzo pomocny. Gdy ojciec dostał prace w Krochmalni w 1948 r., zamieszkaliśmy na Wawelskiej 23 B. Przyszedł okres penetracji otoczenia wokół tej ulicy. Tam też gruzów nie brakowało, choć wkoło było dużo ogrodów. Tak wiec pierwsze lata młodości upływały na zasilaniu się w ogórki, pomidory i rożne owoce. Chyba nie muszę dodawać, że właściciele upraw nas nie zapraszali, był to jak mówiliśmy szaber. Takie większe tereny ogródków działkowych były na końcu Wawelskiej a linia kolejowa z jednej strony i Bydgoska przy Koszarach z drugiej strony. Drugi obszar ogrodniczego szabru był w pobliżu Kasyna Oficerskiego na Bydgoskiej. W kasynie tym pierwszy raz w życiu wkręciłem się na sale wyświetlania filmu dla wojska. Film był oczywiście radziecki i wojenny, z resztą wtedy najbardziej pożądany. Wśród ogródków było jeziorko dość głębokie, które zimą po zamarznięciu był miejscem pysznej zabawy w ślizgawkę. Anioł stróż mnie pilnował, pomimo raz zimnej kąpieli w przerębli. Do tych ogródków od strony ul. Roosevelta przylegał stadion w budowie. Starsi pamiętają pewnie te wagoniki stalowe do transportu piasku czy gruzu. Zabawa na nich to była REWELACJA!! Dreszcz emocji przeżywaliśmy znajdując tam na granicy boiska a ogrodu w leju po wybuchu pookładane pociski moździerzowe. Nie ruszaliśmy jednak ich, bo wiedzieliśmy, że nie można. Kąpać się chodziliśmy na tzw. glinianki przy Kossaka, fajnie było. W tamtym rejonie, ale bliżej Bydgoskiej i obecnej Podchorążych zwiedziliśmy raz jesienią ruiny cegielni. Zafajdałem się wtedy glina po pas. W domu ochrzan, ale po latach już tam nic nie było.
Już będę kończył, bo być może zanudzam. Czy w następnych wspomnieniach używać już polskich znaków literowych, bo obawiam się, że tekst powyżej jest irytujący dla czytelników w Polsce? Co o tym sądzicie? A teraz pozdrawiam do następnego razu.



/ EDIT ADMINISTRATOR: Zostały dodane polskie znaki diakrytyczne, nazywane powszechnie ogonkami. /
ODPOWIEDZ

Utwórz konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji..

Musisz być zarejestrowanym użytkownikiem, aby móc opublikować odpowiedź.

Utwórz konto

Zarejestruj się, aby dołączyć do Nas!
Zarejestrowani użytkownicy, mają dużo więcej przywilejów, związanych z użytkowaniem forum.
Rejestracja i korzystanie z forum jest całkowicie bezpłatne.

Zarejestruj się

Zaloguj się