Tak, tylko po pierwsze trzeba to rozumieć, po drugie wiedzieć trochę o mieście, a po trzecie chcieć. I któregoś z tych elementów, a może i wszystkich, brakuje osobom podejmującym decyzje w mieście. W Pile realizowana jest strategia najprostszych i najtańszych (przynajmniej pozornie) rozwiązań.Jaca pisze:Czy w Pile nie można podjąć próby zachowania chociaż tych budynku które ocalały? Ciekawe co na to nasze władze? Przecież komercję można doskonale pogodzić ze starą zabudową.
Nie do końca. Gdyby powstało jakieś stowarzyszenie, którego zadaniem byłaby troska o dziedzictwo historyczne miasta, można by próbować wpływać na władze miasta. Towarzystwo Miłośników Miasta Piły takiej funkcji nie spełnia i w najbliższych latach nic się w tym zakresie nie zmieni. Powołanie stowarzyszenia to nie problem. Dużo trudniej jest uczestniczyć w jego pracach, kontrolować poczynania miasta, śledzić plany, sesje Rady Miasta etc. Ale to nie jest niemożliwe. Być może należałoby na bazie Dawnej Piły pomyśleć o jakimś sformalizowanym tworze, który mógłby reagować. Pytanie ile pozostało w Pile obiektów, które należałoby ratować przed rozbiórką z powodów merytorycznych i racjonalnych, a nie sentymentalnych.lubianka pisze:Jedyne co można zrobić to przykuć się do poręczy przy takim obiekcie skazanym na zagładę i czekać, aż przyjedzie TV.
Wyraźnie widać (zwłaszcza na przykładzie ul. Miłej i elektrowni na Walki Młodych), że zabrakło komunikacji między osobami zainteresowani historią miasta a urzędnikami, w tym konserwatorem zabytków.