W tekście "
Dwa tygodnie prezydenta Dönitza", opublikowanym na wyborcza.pl/alehistoria.pl, w którym Bartosz Wieliński opisuje ostatnie dni hitlerowskiego rządu, pojawiają się wzmianki o niemieckich planach III wojny światowej. Autor nie powołuje się na żadne źródło, ale być może bazuje na swojej książce pt. "Źli Niemcy. Zbrodniarze, geniusze, fanatycy, wizjonerzy" wydanej w 2014 roku.
Jednym z pierwszych gości, których przyjął Schwerin von Krosigk, był Heinrich Himmler, szef SS, policji oraz minister spraw wewnętrznych, który serdecznie pogratulował hrabiemu nominacji. - Nigdy jeszcze szef dyplomacji nie działał w tak dobrej sytuacji. Rozpad koalicji naszych przeciwników jest pewny, Niemcy będą grały rolę języczka u wagi, będą mogły stawiać własne warunki, wkrótce nasze wpływy sięgną Uralu - mówił. Po tej rozmowie von Krosigk miał wrażenie, że urząd w Eutin, w którym przyszło mu pracować, to dom wariatów.
Himmler sądził, że wkrótce będzie negocjował z gen. Dwightem Eisenhowerem, alianckim naczelnym dowódcą na froncie zachodnim, którego zamierzał przekonać do wspólnej wojny z ZSRR. A jednocześnie szykował się do przejęcia w Niemczech władzy (...)
Dönitz myślał podobnie jak Himmler: doprowadzić do zawieszenia broni na Zachodzie, tak by jednostki walczące z Armią Czerwoną mogły się wycofać pod parasol aliantów, a kiedy już wybuchnie III wojna światowa z Sowietami, walczyć po stronie Zachodu. Wielu nazistowskich bonzów uważało taki konflikt za nieuchronny, tym bardziej że w połowie kwietnia zmarł prezydent Franklin D. Roosevelt, i sądziło, że jego następca Harry Truman będzie prowadził inną politykę wobec Moskwy.