Moje wspomnienia z Piły (1928-1932)

Okres gdy miasto było pod zaborem pruskim czyli 1772-1807 i 1815-1871, oraz w granicach Rzeszy Niemieckiej czyli 1871-1945.
AREK
Posty: 4
Rejestracja: 29 lis 2005, 20:17
Lokalizacja: SŁUPSK

Moje wspomnienia z Piły (1928-1932)

Post autor: AREK »

Na podstawie "Rocznika Pilskiego" z 1960 roku chciałbym przedstawić fragmenty wspomnień Kazimierza Szwarcenberga-Czernego byłego Konsula R.P. w Pile.
MOJE WSPOMNIENIA Z PIŁY 1928-1932

"Wicekonsulat w Pile został ustanowiony w dniu 1 września 1922 r. dla szeregu przyczyn, z których każda miała swe specyficzne oblicze i własną wymowę. Oficjalnym powodem był fakt, że najbliższe konsulaty R.P. znajdowały się w Berlinie i w Szczecinie, a zatem bardzo daleko...."

"Stanowisko kierownika Wicekonsulatu w Pile było zatem pełne odpowiedzialności i to niecodziennej, wymagało ogromnego taktu, umiaru, ostrożności, jednym słowem trudne."

"Ale były w Pile i cienie. Mimo, że była tu spora liczba dzieci polskich, nie można było po 1929 roku uruchomić szkoły polskiej, gdyż było rzeczą niemożliwą znaleźć lokal, a następnie rodzice, którzy byliby wycofali swe dzieci ze szkoły niemieckiej, by przenieść je do polskiej, niechybnie straciliby swe mizerne możliwości egzystencji."

"...władzom niemieckim istnienie placówki konsularnej było na rękę, bo ułatwiało otrzymywanie wiz do Polski i tranzytowych do Prus Wschodnich, a przy tym podnosiło prestiż prowincjonalnego miasta"

"Budynek przy Konigstrasse nie nadawał się na potrzeby konsularne, zwłaszcza że ruch stale się wzmagał i agend przybywało. Miasto wybudowało wówczas duży kompleks mieszkalny przy bismarckstrasse ( dzisiaj Buczka 6/8 ) i Moltkestrasse (dzisiaj Kilińskiego 11) i odstąpiło na cele Wicekonsulatu oraz na mieszkanie dla jego kierownika całe skrzydło, odpowiednio je adoptując".

"Gmach konsularny był dzień i noc strzeżony przez 2 policjantów; ja sam i urzędnicy konsularni byliśmy inwigilowani zresztą w mało zręczny sposób. Nie miałem nic przeciwko temu, bo gwarantowało to nasze bezpieczeństwo i odpowiedzialność za wszystkie możliwe przeciwko nam skierowane incydenty ..."

"Było to w 1930 roku czy nawet w 1931 r. gdy pewnego dnia o godz. 11 otrzymałem telefon z województwa w Poznaniu, że przed pół godziną wojsko niemiecki z piły wkroczyło na tereny polskie w kierunku Kaczor, posuwając się przeszło 1,5 km w głąb obszaru polskiego w rejonie leśnym. Sprawa była bardzo poważna. Poleciłem zatelefonować do nad-prezydenta v. Bulowa, że w bardzo ważnej sprawie będę za chwilę u niego. Gdy zjawiłem się u niego w gabinecie, przedstawiłem mu, co się stało i oświadczyłem, że zakładam w imieniu mojego Rządu ostry protest przeciwko pogwałceniu przez wojsko niemieckie suwerenności Polski. Prezydent wysłuchał mych słów i z chłodną ironią odpowiedział, że jest to wszystko nieprawda. W tej chwili zadzwonił telefon i nad-prezydent, przepraszając mnie podniósł słuchawkę, w której dał się słyszeć tak głośny, zdenerwowany głos, że bez trudu poznałem w nim znajomy głos dyrektora policji, Thiemanna. Nad-prezydent przyłożył słuchawkę do ucha i zbladł jak płótno. Ręka, którą trzymał słuchawkę, zaczęła się trząść. Wysłuchał całego sprawozdania i polecił dyrektorowi, by natychmiast się zgłosił, a do mnie zwracając się, powiedział - niestety to prawda, niezmiernie ubolewam nad tym, co się stało. Rzeczywiście część garnizonu z Piły podczas ćwiczeń naruszyła granicą Polski. Ale tym razem już nie popuściłem, odpowiadając mu że żadnych przeprosin nie przyjmę, gdyż utracił wszelkie kompetencje i sprawa, która można było tu zlikwidować będzie musiała być załatwiona na najwyższym szczeblu....."

"Nadeszła wiosna. Mieszkańcy Piły, dowiedziawszy się, że można dostać w niedzielę dobrego i taniego piwa i kiełbasy w Ujściu, zaczęli wycieczkować w tamta stronę. W maju jak corocznie następowało zmiana rozkładu kolejowego. Cóż się pokazało? Z Piły do Ujścia kursował codziennie wczesnym popołudniem pociąg osobowy, który wracał z powrotem wieczorem. Można było zatem doskonale spędzić parę godzin niedzielnego popołudnia w Ujściu. Od lat rozkład tego pociągu nie zmieniał się. Ale tym razem stało się inaczej. Przy pociągu odchodzącym wieczorem z Ujścia do Piły ukazała się gwiazdka, a przy niej sucha uwaga - nie kursuje w dni świąteczne. Można było zatem pojechać do Ujścia, ale nie można było wrócić, bo skład pociągu wracał do Piły pusty.... Oczywiście było to umyślnie zrobione, by podciąć wszelki świąteczny ruch wycieczkowy...."

"Pewnego dnia na szosie berlińskiej - jak wiadomo wznoszącej się ku górze - samochód ciężarowy naładowany cegłą na oślizłej drodze zsunął się do rowu. Nie było mowy, by mógł się wydobyć. Trzeba by było cały ładunek cegły wyładować, samochód wyciągnąć i na nowo załadować. Koszt i strata czasu kapitalne. Wówczas udano się po pomoc do dowództwa garnizonu, które użyczyło czołg; przejechał on przez miasto w chwili, gdy na rynku odbywał się targ. Na widok czołgu, który miał wyciągnąć z rowu ciężarówkę, powstał popłoch. Wszystko rzuciło się do ucieczki, rynek i targowisko opustoszały, w mieście wybuchła panika. Było wszak jasne, że wojska polskie wkroczyły, maszerując od granicy do Piły, a czołg jedzie na szosę berlińską zająć pozycje obronne... Wrażenie w Pile było tak wielkie, że nazajutrz prasa miejscowa opisała całą tą bzdurę. Pamiętam jak uśmiechałem się z zadowoleniem, czytając ją, bo dowiedziałem się z tego o dwóch rzeczach: najpierw, że Niemcy mają w Pile czołgi bojowe, o czym nie wiedzieliśmy, bo fakt był starannie ukrywany, a następnie, że nastroje wśród ludności niemieckiej są rzeczywiście bardzo słabe, skoro taka śmieszna historia mogła wywołać takie wrażenie".
Jest tutaj jeszcze wiele wspomnień np. o tym jak rozbudowano Ekspozyturę Urzędu Celnego w Miasteczku Krajeńskim (stacja Kaczory) w związku z ruchem granicznym oraz zagadnienia kościelne.
Artis
Posty: 14
Rejestracja: 22 kwie 2005, 17:58

Post autor: Artis »

Warto poczytać Roczniki Pilskie, a szczególnie opisy Konsula Kazimierza Szwarcenrberga-Czernego. Pozwalają one zgłębić zagadnienia przeszłości naszego miasta. Wyobrazić sobie jak mogło wyglądać życie w tamtym okresie.

Ja zamieszczam urywek książki dr. Josefa Stukowskiego "Do końca w Pile".
Myślę ze również zaciekawi większą cześć forumowiczów.
...Dr Gebhard, w mundurze SS, pokazał nam, oficerom służby zdrowia, w obecności Prezydenta Regencji, swoje pełnomocnictwo – podpisane przez Himmlera – i potem zdenerwowanym tonem powiedział:

"Piła nie będzie ewakuować cywilnych sektorów. Także szpital zostaje w ruchu. Wszyscy lekarze cywilni mają prowadzić dalej swoje praktyki i nie wolno im opuścić miasta bez wyraźnego pozwolenia. "

O godzinie piątej przeraźliwe tony wydał u mnie dzwonek domowy. Strażnik blokowy stał w drzwiach.
"Wszyscy cywile stawią się w dwie godziny na dworcu kolejowym do wywiezienia. Tylko mały bagaż ręczny pozwala się wziąć ze sobą. Partia weźmie na siebie organizację".
Całe wnętrze miasta było we wzburzeniu.
Każda rodzina obradowała nad tym: Wyjechać czy pozostać. Wielu w tym krótkim czasie nie doszło do żadnego postanowienia. Wszystko zwaliło się nagle na głowę. Czy powinno się cały majątek zostawić?.
Szturm na banki był olbrzymi. W sklepach zostały towary i środki żywnościowe bez kartek. Tysiące ciągnęły na dworzec kolejowy; objuczeni wielkimi pakunkami, czekając tam bezskutecznie na wywóz. Rezygnując, powracali oni do swoich mieszkań, by po kilku godzinach znów próbować; znaleźć miejsce w tych przepełnionych pociągach towarowych. Dworzec kolejowy był przesycony pozostawionymi sztukami bagażu.
Wtedy nagle gruchnęły pierwsze pociski "organów Stalina" na wnętrze miasta, dworzec kolejowy i Danziger Platz. Byli zabici i ranni. Kto się jeszcze nie zdecydował, ten teraz szybko decyzję podjął: Tylko precz, gdy Rosjanie stanęli pod bramami Piły!
ODPOWIEDZ

Utwórz konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji..

Musisz być zarejestrowanym użytkownikiem, aby móc opublikować odpowiedź.

Utwórz konto

Zarejestruj się, aby dołączyć do Nas!
Zarejestrowani użytkownicy, mają dużo więcej przywilejów, związanych z użytkowaniem forum.
Rejestracja i korzystanie z forum jest całkowicie bezpłatne.

Zarejestruj się

Zaloguj się