Re: Zniszczenie Piły w 1945r.
: 11 lut 2010, 20:43
...to nie ten kierunek. Nie pasuje nawet do Bismarckstrße, albowiem kościół Johanniskirche stał przy ulicy. A tam dość sporym łukiem przed kościołem stoją za wysokie budynki.Zeughaus str przechodząca w Bismarck str, na mapie widać wyraźny łuk który tworzą te ulice.
Trafiłeś w sedno. Obejrzyjcie fotki pilskich ulic. Przeważnie były to budynki 2-3 kondygnacyjne. Te z Berlina są wyższe.ziolek pisze:Skala budynków też mi nie pasuje. Tak wysokie budynki w Pile chyba były nieliczne.
zycie.pila.pl pisze:
Kto i kiedy zniszczył Piłę w 1945?
Naturalne zniszczenia wojenne? Piła została celowo spalona przez Sowietów, jako pierwsze niemieckie miasto, które zdobyli? A może oglądając film o zdobywaniu Berlina, tak naprawdę widzisz… niszczenie Piły?
Rok temu Stowarzyszenie Historyczno - Fortyfikacyjne Przedmoście przygotowało inscenizację
zdobywania Piły w lutym 1945 r. Czy 65 lat temu Piła posłużyła jako plan filmowy do sfilmowania
scen „zdobywania Berlina” i stąd wzięły się ogromne zniszczenia miasta? Czy to jednak efekt
długotrwałych walk o Festung Schneidemühl - Twierdzę Piła? Fot. Marcin Maziarz
Dokładnie 65 lat temu żołnierze 47 Armii Radzieckiej zdobyli Festung Schneidemühl. Twierdzę Piła zdobywali metr po metrze, dom po domu, kamienica po kamienicy przez trzy tygodnie. W tym czasie miasto ucierpiało najbardziej ze wszystkich miast Wielkopolski: zostało zniszczone w 72%, a centrum aż w 90%. Tyle wersja oficjalna. Są też przekazy mniej oficjalne, które mówią, że to Sowieci w odwecie zniszczyli pierwsze większe niemieckie miasto, które zajęli. Na całej dawnej granicy polsko - niemieckiej stawiali wielkie tablice z napisem „Wot ona - proklataja Giermania” - „Oto one - przeklęte Niemcy”.
Niedawno pojawiła się jeszcze jedna teoria. - Piła posłużyła do sfilmowania zdobywania Berlina przez Armię Czerwoną - mówi Paweł Rzyczniak, który dziś mieszka w Vancouver. Skąd taki pomysł? - To przekaz ustny od człowieka, który brał udział w oblężeniu Piły, a potem ze swoją jednostką wracał tą samą trasą z Berlina do domu. Już z daleka zobaczył wielki słup dymu, potem - trochę bliżej - ogień płonącej Piły. Mówił, że widok był okropny. Płakali wszyscy, szczególnie ci, którzy widzieli starówkę. On był na starówce, widział miasto, widzał, że nie zostało zniszczone i pamiętał, jak piękna ta starówka była.
Właśnie w czasie powrotu z Berlina Mieczysław Żarnowiecki, bo tak nazywał się nieżyjący już świadek, który swoją historię przekazał Pawłowi Rzyczniakowi, miał usłyszeć od oficerów, że Piłę spalili Sowieci. Dlaczego? - Stalin miał plan wzbogacenia obchodów zdobycia Berlina obrazem filmowym. Fizycznie było to jednak niewykonalne, bo walki w Berlinie skończyły się 30 kwietnia w nocy. Te materiały filmowe trzeba by było dopiero opracować, przetransportować do Moskwy, a na to nie było czasu. I wtedy miał powstać plan znalezienia miasta, którego starówka przypominałaby Berlin. Padło na Piłę.
Mieczysław Żarnowiecki opuścił Ludowe Wojsko Polskie kilka lat po wojnie i wstąpił do zakonu bonifratrów. - Poznałem go w 1978 roku, kiedy objął stanowisko dyrektora konwentu ojców bonifratrów w Cieszynie. Nie chciał wiele mówić o tamtych dniach, nie przychodziło mu to łatwo - mówi Paweł Rzyczniak. - Oglądaliśmy coś w telewizji. Padło słowo „Piła” i wtedy podzielił się ze mną tą informacją. To oczywiście spekulacja, ale od tego momentu zawsze, widząc w telewizji zdjęcia z podboju Berlina, wątpiłem w prawdziwość przynajmniej ich części.
Paweł Rzyczniak zwraca uwagę na jeden fakt: - Wiem, że propaganda radziecka kazała ustawić filmowców prawie na pierwszej linii. Oni szli tuż za żołnierzami i często oddawali życie. Oni robili zdjęcia w Berlinie, ale tych konkretnych zdjęć nie byli w stanie pokazać w Moskwie pierwszego maja, kiedy walki skończyły się trzydziestego kwietnia. I druga rzecz: jak wiemy Piła wyszła z poważnymi zniszczeniami wojennymi, a największe z nich - powyżej dziewięćdziesięciu procent - dotyczą starówki. Podczas oblężenia zniszczeniu nie ulega starówka, a peryferia.
Adelhard Klimek urodził się w Schneidemühl w 1938 r. W mieście - jako kilkuletni chłopiec - mieszkał aż do stycznia 1945 r. - Pierwszy raz Rosjan było słychać chyba 26 stycznia. To był atak katiusz, ale nie na samo miasto, a na umocnienia wkoło Piły - mówi. - Mieszkaliśmy w Leszkowie, wśród okopów. Pamiętam rów przeciwpancerny, parę bunkrów. Ten pierwszy atak był rano, około czwartej z minutami. Poszły szyby, nasz dom został lekko uszkodzony. Nie było to bezpośrednie trafienie, ale pocisk spadł blisko.
Momentu ustanowienia Twierdzy Piła Adelhard Klimek nie pamięta. - Byłem za mały, nie zajmowałem się tym. Wiem, że wujek mówił, że to jest „Festung” czyli twierdza. Po tym bombardowaniu 26 stycznia sankami razem z mamą pojechaliśmy do centrum. W szkole przy dzisiejszej Teatralnej był punkt zborny, do którego przyszliśmy i w tym samym czasie było bombardowanie. Obok stała rzeźnia. Spadła na nią bomba czy pocisk i pamiętam, że się paliło.
Wszyscy ludzie, którzy zgromadzili się w budynku szkoły następnego dnia udali się na dworzec. - Tam wsiedliśmy do pociągu towarowego i po kilkunastu godzinach wysiedliśmy w Niemczech - opowiada Adelhard Klimek. - W tym momencie mój kontakt z Piłą się urwał. Byliśmy na jakiejś wiosce jeden dzień, później znowu zapakowali nas do pociągu i pojechaliśmy w kierunku Schwerina, ale pociąg zatrzymał się dopiero w Parchimie. Do Polski wróciłem dopiero 11 listopada 1945 roku. Najpierw do Cedyni, bo tam mieszkała ciotka, potem do babci, do Równego Pola. Do Piły przyjechaliśmy w połowie 1946 roku. Mieszkaliśmy dwa - trzy miesiące przy obecnej Alei Powstańców Wielkopolskich, vis-a-vis sądu. Stamtąd przeprowadziliśmy się na Jagiellońską, na Jadwiżyn. We wrześniu poszedłem do szkoły, do ósemki przy Bydgoskiej. Do szkoły obok - tej z wieżą - chodziłem zresztą już wcześniej, od września do połowy grudnia 1944 roku.
Jak wyglądała Piła po powrocie? - To była kompletna ruina. Praktycznie nie było niczego - mówi Adelhard Klimek. - Już wtedy się nie paliła - wszystko było spalone. Rosjanie kwaterowali tam, gdzie dziś jest Starostwo Powiatowe. Doskonale pamiętam, że na okrągło głuszyli mnóstwo ryb. Centrum było zburzone. Gdzieniegdzie stały tylko pojedyncze budynki. O dziwo ocalały szkoły, kościół Świętego Antoniego, trochę Ludowej, kościół Świętego Stanisława Kostki był tylko lekko ostrzelany. Zachowały się właściwie też wszystkie osiedla domów jednorodzinnych, na przykład Na Dołkach, czy z tyłu na Bydgoskiej, w okolicy Świerkowej. Ale całe centrum było zburzone. To były takie enklawy wśród morza gruzów i ruin.
Według przekazów, jakie Adelhard Klimek słyszał po powrocie, Piła płonęła do połowy 1945 roku. - Non-stop wybuchały gdzieś pożary. Na ile jest to prawdą - nie wiem. Na Alei Powstańców Wielkopolskich był dom, w którym jako chłopcy zbieraliśmy złom. Było widać, że stały tylko mury, a z okien było widać smugi czarnego dymu. Tak samo było przy dzisiejszym Placu Staszica - siedziba Nafty stała, ale była wypalona, podobnie dom kultury. To znaczy, że to się musiało niesamowicie palić. Gdyby tam spadła bomba, to by się rozwaliło. A tu stały okopcone mury. Z opowiadań wiem, że Rosjanie palili. To pierwsze niemieckie miasto, które zdobyli. To odwet.
Centrum Piły nie wyglądało jednak na spalone - leżało w gruzach. - Praktycznie zrównane z ziemią. To nie wyglądało na podpalenie. Tylko kościół stał na środku.
O możliwości wykorzystania Piły jako „żywej” scenografii do filmu o zdobywaniu Berlina, Adelhard Klimek mówi: - Nie jest mi znany ten fakt, ale wszystko możliwe. Nie mówiło się o tym. Muszę powiedzieć, że tam gdzie mieszkaliśmy - przy Jagiellońskiej - było niewielu starych mieszkańców Piły, a potem bardzo szybko wyjechali do Niemiec. Domy zajęli przesiedleńcy ze Wschodu, którzy w ogóle nie mieli pojęcia o Pile.
Jak wówczas wyglądało życie ośmioletniego chłopca? - Bawiliśmy się, jak wszyscy młodzi ludzie. Słuchaliśmy, gdzie Rosjanie głuszą ryby i chodziliśmy sto - dwieście metrów niżej łowić. Czasem mnóstwo ryb płynęło rzeką. W nocy - przynajmniej tam gdzie ja mieszkałem - był spokój. Wówczas przyjeżdżali przesiedleńcy, uruchomiono już węzeł kolejowy. Największym pracodawcą były ZNTK. Początkowo przyjeżdżało najwięcej kolejarzy. Do szkoły szło się polnymi ścieżkami i przez gruzy. Doskonale pamiętam moment odgruzowania Piły. Przyjechał mój dziadek z Równego Pola. Miał wóz i konia. Karego. Był zatrudniony do wywózki cegieł. Wkoło burzono mury, cegły układano w takie stosy. Potem ładowali je na dziadka wóz, dziadek wywoził na dworzec i te transporty szły na wschód. Do Warszawy. Na Rynku, tam gdzie teraz jest pomnik Jana Pawła II, stał kościół - też wypalony. Też go zburzyli - to był klinkier, czerwone cegły, które były wywożone osobno. Z Placu Zwycięstwa wszystko zostało wywiezione. Ten dwu- trzyletni etap pamiętam bardzo dobrze, bo zbieraliśmy tam złom. W gruzach były różne rzeczy. Mnóstwo moich koleżanek i kolegów zginęło po wojnie. Bawili się tymi pociskami. My też zbieraliśmy, rozbieraliśmy. Potem wsypywaliśmy proch do takich małych puszek po amerykańskim skondensowanym mleku. Robiło się dwie dziurki, wkładało lont… Wrzucaliśmy pociski do ogniska, to ładnie wybuchało. Tak się bawiliśmy. Pewnie, że mama goniła. Chodziliśmy po koszarach, zbieraliśmy karabiny. Długo tego leżało mnóstwo. Jak szliśmy na Dąbrowskiego do lasu, to leżały pełne skrzynie panzerfaustów. Pełno tego było. Po wojnie niesamowicie paliły się lasy dookoła Piły. Bez przerwy ludzie jeździli gasić. Moja mama też. Dopiero w 1948, może 1949 roku nastąpiło generalne oczyszczanie tych lasów. Tu, gdzie jedzie się na Piaszczyste, nie było lasów. Tu były pola. Dopiero w kwietniu 1947 albo 1948 roku zalesialiśmy. Wszyscy ze szkoły tam chodzili. Na końcu Śniadeckich stał taki duży niemiecki samolot transportowy. Chodziliśmy tam, wykręcaliśmy co mogliśmy, wycinaliśmy pleksiglas. GS miał skup złomu przy Alei Powstańców Wielkopolskich, gdzieś, gdzie teraz jest stacja paliw po prawej stronie. Pamiętam, że któregoś pięknego dnia ten samolot po prostu zniknął. Chodziliśmy tam, bawiliśmy się, pewnego dnia po południu przychodzimy, a samolotu nie ma. Później milicja chodziła i pytała, czy widzieliśmy, czy ktoś tam się kręcił. Okazało się, że bractwo pocięło ten samolot na kawałki i sprzedało w GS-owskim skupie złomu.
Kiedy Adelhard Klimek ogląda fragmenty filmu dokumentalnego wyprodukowanego przez History Channel, w którym wykorzystano radzieckie materiały filmowe ze zdobywania Berlina, w pierwszej chwili wydaje się, że w jednej z pierwszych scen widać kościół Świętych Janów (w miejscu, gdzie dziś stoi Hotel Gromada). Po dokładniejszym przyjrzeniu okazuje się jednak, że choć sam budynek jest bardzo podobny do kościoła, to zupełnie nie zgadza się układ drogowy widoczny na zdjęciach. Bryła kościoła również różni się szczegółami od budynku, który stał w Pile. Pozostałe zdjęcia na pewno nie zostały zrobione w Schneidemühl - zabudowa ulic jest inna (wyższa), niż ta w przedwojennej Pile.
Sceptycznie do opowieści Pawła Rzyczniaka podchodzi Marek Fijałkowski, historyk z Muzeum Okręgowego w Pile. - Te materiały są związane z Berlinem - mówi. - Dwuwieżowy kościół, który widać na zdjęciach, nie jest kościołem Świętych Janów. Jest to zupełnie surrealistyczna teoria, dziwna i niezrozumiała. Myślę, że walki o Berlin były tak długie i krwawe, że radzieccy operatorzy mieli co kręcić. W Pile to Sowieci chcieli wykurzyć Niemców z bunkrów i schronów, to oni bombardowali Piłę przez ponad dwa tygodnie. Wiadomo, że używali ciężkiej artylerii, czołgów, samolotów, moździerzy, katiusz. Stąd właśnie olbrzymie zniszczenia, które powstały w trakcie walk. Mówi się dużo o zniszczeniach powojennych. Na pewno były różnego rodzaju akty wandalizmu. Na przykład Rosjanie byli zaciekawieni co zawiera Sparkassa na rogu dawnej Mlecznej i Poznańskiej - obecnej Śródmiejskiej i Sikorskiego i wysadzili kasę pancerną w powietrze. Ale to normalna rzecz w czasach wojennych i przy zdobywaniu miast. Tak naprawdę nie wiem, skąd się wzięła taka teoria, że Piłę zniszczono po wyzwoleniu. Mamy film - zresztą sowiecki - z przemarszu kolumny jeńców. Oni maszerują przed hotelem Pod Złotym Lwem, maszerują przed pomnikiem cesarza i kościołem, tak zwanym miejskim, ewangelickim, na dzisiejszym Placu Zwycięstwa, czyli dawnym Nowym Rynku. I ten film pokazuje nam, że to wszystko było zniszczone. A to jest film z lutego 1945 roku. Mamy też zdjęcia z lutego 1945 roku maszerujących ulicą Bohaterów Stalingradu oddziałów sowieckich. Widać na nich wielkie zniszczenia po obu stronach ulicy. Myślę, że ta kwestia nie podlega dyskusji. Nie było aktów celowego niszczenia. Szkoda było czasu, szkoda było amunicji.
Czy kiedyś dowiemy się, jak było naprawdę? Dziś mamy już pewność, że sowieccy filmowcy mają sporo na sumieniu, choćby sfałszowanie sceny zatknięcia radzieckiej flagi na Reichstagu - została nakręcona kilka dni po tym, kiedy znalazła się tam po raz pierwszy. Dyskusję na temat zniszczenia Piły w 1945 r. można śledzić na forum Dawna Piła » Jeżeli masz na ten temat jakąś wiedzę, własne wspomnienia albo relacje rodziców lub dziadków, możesz się nimi podzielić na forum. Możesz też napisać na adres redakcja@zycie.pila.pl » lub zadzwonić pod 791 84 74 52. Interesujące będą również relacje na temat życia w czasie wojny, jak i pierwszych lat powojennego życia w Pile.
Źródło: www.zycie.pila.pl
Data wydania: 14 lutego 2010
Wydaje mi się, że nazywanie centrum Piły starówką lub starym miastem z uwagi na brak historycznej zabudowy (zarówno teraz, jak i przed 1945 rokiem) jest mocno przesadzone. Można jeszcze dodać, że według podziału na dzielnice z 1905 roku Stare Miasto znajdowało się w rejonie dawnego Starego Rynku; większa część ścisłego centrum wraz z pl. Zwycięstwa to było Nowe Miasto.Wikipedia pisze:Funkcjonujący w języku potocznym wyraz starówka wywodzi się z wiechu i oznaczał początkowo Stare Miasto w Warszawie[potrzebne źródło], przyjął się nawet jako zwyczajowa nazwa własna tej dzielnicy (zgodnie z zasadami ortografii zapisywany jest wówczas wielką literą)[2]. Co najmniej od połowy XX wieku wyraz ten - jako rzeczownik pospolity - używany jest rzadziej także w odniesieniu do zabytkowych dzielnic innych miast[2]. Określenie to jest odrzucane przez część mieszkańców niektórych miast jako im obce (np. w Gdańsku[4] czy Krakowie[5]).
Miasto było zniszczone pociskami ponad 10% - najwięcej ucierpiało osiedle Podlasie (Stadtberg). Jednak w dniu wkroczenia Armii Czerwonej w czasie oczyszczania miasta powstały straszne pożary, które w konsekwencji zniszczyły miasto prawie 75%.
Tak. Układ ulic i kamienic a nawet ich wysokość i szczegóły dachów pasują idealnie (z uwzględnieniem zniszczeń wojennych) do zdjęć lotniczych tego miejsca dostępnych np. na Google Earth. Niezależnie od tego, jak wiele sfejkowali na tej fotce i filmie, to co widać w tle to jest na 100% widok z dachu Reichstagu w Berlinie.Pawel R. pisze:Coz, czy mozemy byc pewni, ze Sowieci nie zainscenizowali tego ujecia w Pile?Jeśli zdjęcia rzeczywiście były kręcone w Pile, to gdzie były sfilmowane (fakt że inscenizowane) sceny z zatknięcia czerwonej flagi nad Reichstagiem?
W wielu dzielnicach Berlina też. I nie tylko Berlina. Prawie identyczne ujęcia mógłbyś uzyskać w Breslau. To typowa architektura międzywojennego budownictwa komunalnego.